Uwaga! Poniższy tekst może zawierać spoilery!
Pokochać mordercę
Blady strach reżyserowany
przez Alexandre Aja, to kolejny horror z psychopatycznym mordercą w roli
głównej. Przeważnie w takich wypadkach zawsze chodzi o jakąś zemstę, klątwę czy
po prostu o krwawe hobby, w którym lubuje się zabójca. Tym razem jednak chodzi
o miłość i zdobycie ukochanej.
Alex zabiera swoją koleżankę Marie na wieś do swojego domu, aby tam
pouczyć się do egzaminów. Już pierwsza noc zamienia się w koszmar. Nieznajomy
mężczyzna puka do drzwi, a następnie morduje całą rodzinę Alex. Dziewczyna
zostaje porwana. Marie postanawia ratować przyjaciółkę i rusza w pościg za
psychopatą.
Fabułę filmu można podzielić na dwie części. Pierwsza to ta, w której
dochodzi do zabójstw, porwania i pościgu. Druga – ujawnienie tożsamości
mordercy. Haczyk jest jeden… Jeśli uważnie nie będziemy śledzić części
pierwszej, druga wyda nam się nielogiczna i bezsensowna. Trzeba zwracać uwagę
na zachowania bohaterów, a także na wypowiadane przez nich słowa. Blady strach należy do tych
dreszczowców, przy których odrobinę musimy się wysilić, aby zrozumieć sens i
poskładać wszystko do kupy.
Mimo iż Alex jest tą najbardziej poszkodowaną – straciła w końcu
rodzinę, została skrępowana i uprowadzona – to jednak główną postacią jest jej
koleżanka Marie. To właśnie na niej skupia się dosłownie wszystko. Od samego
początku wydaje się być trochę dziwna. Opowiada Alex o dziwnym śnie, w którym
ucieka przed samą sobą. Jej determinacja pozwala w końcu odnaleźć i uwolnić
przyjaciółkę. Jednak czy jest tym, za kogo się uważa? Odkrywamy, że nie do
końca. Okazuje się, że z pozoru niewinna blondynka zakochana jest po uszy w
swojej przyjaciółce. Niestety Alex jest heteroseksualna i nie widzi, a także
nie odwzajemnia jej uczuć. Marie chce z nią być i tylko to się liczy. Posuwa
się do makabrycznych czynów, aby osiągnąć swój cel. Szkopuł w tym, że nie wie,
co robi. Marie okazuje się być po prostu chorą psychicznie kobietą.
Pierwszą część filmu oglądamy z perspektywy Marie, która biegnie
przyjaciółce na pomoc. Dlatego odkrycie tożsamości mordercy może wprowadzić
widza w lekki chaos. Mimo wszystko ułożenie wszystkich elementów nie powinno
sprawić większej trudności. Choć, jak to w tego typu filmach bywa, pojawiają
się sceny, które są nielogiczne względem całości.
Cecile De France i Maiwenn Le Besco, które wcieliły się w rolę dwóch przyjaciółek,
wypadły naprawdę bardzo dobrze. Szczególnie ta pierwsza miała dość ciężki
orzech do zgryzienia, bowiem musiała pokazać, dwa różne oblicza Marie. W końcu
jej bohaterka walczyła sama z sobą. Obie bohaterki są bardzo wyraziste, inne i
nie sztuczne.
W filmie mamy dużo krwi, która przypomina raczej sikający sok wiśniowy
niż prawdziwą posokę, a także nieco brutalności. Blademu strachowi nie można odmówić także dynamiki i szybkiej
akcji, bo od samego początku coś się dzieje. Choć niektóre sceny są mało
realne.
Choć nie jest to film wysokich lotów, powinien przypaść do gustu fanom
horrorów, którzy lubią od czasu do czasu zastanowić się nad filmem dłużej. Marie
zaciekawia i intryguje nas od samego początku. Na pewno dużym plusem tej
produkcji jest finał, który zaskakuje. A wszystko to kręci się wokół wcześniej
wspomnianego uczucia.
Dużo mocnych scen. Chyba obejrzę :)
OdpowiedzUsuń