poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Opinia filmu - Blady strach (2003)

Uwaga! Poniższy tekst może zawierać spoilery!
 

Pokochać mordercę
Blady strach reżyserowany przez Alexandre Aja, to kolejny horror z psychopatycznym mordercą w roli głównej. Przeważnie w takich wypadkach zawsze chodzi o jakąś zemstę, klątwę czy po prostu o krwawe hobby, w którym lubuje się zabójca. Tym razem jednak chodzi o miłość i zdobycie ukochanej.

Alex zabiera swoją koleżankę Marie na wieś do swojego domu, aby tam pouczyć się do egzaminów. Już pierwsza noc zamienia się w koszmar. Nieznajomy mężczyzna puka do drzwi, a następnie morduje całą rodzinę Alex. Dziewczyna zostaje porwana. Marie postanawia ratować przyjaciółkę i rusza w pościg za psychopatą.

Fabułę filmu można podzielić na dwie części. Pierwsza to ta, w której dochodzi do zabójstw, porwania i pościgu. Druga – ujawnienie tożsamości mordercy. Haczyk jest jeden… Jeśli uważnie nie będziemy śledzić części pierwszej, druga wyda nam się nielogiczna i bezsensowna. Trzeba zwracać uwagę na zachowania bohaterów, a także na wypowiadane przez nich słowa. Blady strach należy do tych dreszczowców, przy których odrobinę musimy się wysilić, aby zrozumieć sens i poskładać wszystko do kupy.

Mimo iż Alex jest tą najbardziej poszkodowaną – straciła w końcu rodzinę, została skrępowana i uprowadzona – to jednak główną postacią jest jej koleżanka Marie. To właśnie na niej skupia się dosłownie wszystko. Od samego początku wydaje się być trochę dziwna. Opowiada Alex o dziwnym śnie, w którym ucieka przed samą sobą. Jej determinacja pozwala w końcu odnaleźć i uwolnić przyjaciółkę. Jednak czy jest tym, za kogo się uważa? Odkrywamy, że nie do końca. Okazuje się, że z pozoru niewinna blondynka zakochana jest po uszy w swojej przyjaciółce. Niestety Alex jest heteroseksualna i nie widzi, a także nie odwzajemnia jej uczuć. Marie chce z nią być i tylko to się liczy. Posuwa się do makabrycznych czynów, aby osiągnąć swój cel. Szkopuł w tym, że nie wie, co robi. Marie okazuje się być po prostu chorą psychicznie kobietą.

Pierwszą część filmu oglądamy z perspektywy Marie, która biegnie przyjaciółce na pomoc. Dlatego odkrycie tożsamości mordercy może wprowadzić widza w lekki chaos. Mimo wszystko ułożenie wszystkich elementów nie powinno sprawić większej trudności. Choć, jak to w tego typu filmach bywa, pojawiają się sceny, które są nielogiczne względem całości.

Cecile De France i Maiwenn Le Besco, które wcieliły się w rolę dwóch przyjaciółek, wypadły naprawdę bardzo dobrze. Szczególnie ta pierwsza miała dość ciężki orzech do zgryzienia, bowiem musiała pokazać, dwa różne oblicza Marie. W końcu jej bohaterka walczyła sama z sobą. Obie bohaterki są bardzo wyraziste, inne i nie sztuczne.
  
W filmie mamy dużo krwi, która przypomina raczej sikający sok wiśniowy niż prawdziwą posokę, a także nieco brutalności. Blademu strachowi nie można odmówić także dynamiki i szybkiej akcji, bo od samego początku coś się dzieje. Choć niektóre sceny są mało realne.

Choć nie jest to film wysokich lotów, powinien przypaść do gustu fanom horrorów, którzy lubią od czasu do czasu zastanowić się nad filmem dłużej. Marie zaciekawia i intryguje nas od samego początku. Na pewno dużym plusem tej produkcji jest finał, który zaskakuje. A wszystko to kręci się wokół wcześniej wspomnianego uczucia.

1 komentarz: